Otworzyłam swoje zaspane oczy i
przetarłam je pięściami. Chwilę zajęło mi zorientowanie się gdzie jestem.
Leżałam wtulona w klatkę piersiową chłopaka, który wpatrywał się we mnie swoimi
niebieskimi oczami.
- Sorry - rzuciłam. Zeszłam z niebieskookiego
i położyłam się w pewnej odległości od niego, otulając się kołdrą.
- Nie szkodzi - powiedział i przeciągną
mnie z powrotem na miejsce, w którym się obudziłam. Ziewnęłam podczas, gdy
chłopak okrywał mnie kołdrą.
- Która godzina? - wymamrotałam.
- Dziesiąta trzydzieści - odpowiedział,
bawiąc się moimi włosami.
- Co? - Gwałtownie zeskoczyłam z łóżka i
podeszłam od szafki z ubraniami. Louis patrzył na mnie zaskoczony. - O
dwunastej umówiłam się w studiu z chłopakami - wyjaśniłam, wyciągając jasne
jeansy oraz pomarańczową bluzkę z tygrysem. Nie oglądając się, ruszyłam do
łazienki.
Kiedy już wzięłam prysznic, ubrałam się
i umalowałam, wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Weszłam do
pomieszczenia. Moją uwagę przykuł Louis, który siedział przy stole sącząc kawę.
Chłopak był już umyty i ubrany w czyste ciuchy.
- Skorzystałem z łazienki dla gości, a
czyste ubrania przyniosłem sobie z samochodu - odpowiedział na moje niezadane
pytanie. Pokiwałam głową i zajęłam miejsce przy stole. Chwyciłam w dłonie kubek
z gorącą kawą i wypiłam łyk napoju.
- Zrobiłem kanapki - powiedział i
przysunął talerz kanapek w moją stronę.
- Dzięki - szepnęłam. Wzięłam sobie
chleb posmarowany dżemem.
Podczas posiłku panowała dość niezręczna
cisza. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć, żeby zacząć rozmowę. Milczeliśmy
dopóki talerz kanapek nie został opróżniony, a kawa z kubków wypita. Już miałam
się odezwać, ale mój telefon za wibrował, powiadamiając mnie, że przyszła mi
wiadomość.
Hej
Gwen! Louis napisał mi, że dzisiaj nie może przyjść, więc się nie spotykamy.
Miłego dnia J Liam xx
Po raz kolejny przeczytałam treść sms-a,
żeby upewnić się, że na pewno dobrze widzę i spojrzałam zdziwiona na chłopaka,
siedzącego przede mną. Jak nie może się spotkać, skoro teraz siedzi u mnie? Coś
tu nie gra.
- Jakie masz plany na dziś? - Zapytał
Louis, przerywając ciszę.
- Wiesz, miałam zamiar jechać do studia,
żeby razem z chłopakami napisać piosenkę, ale z tego co się dowiedziałam, to
spotkanie się nie odbędzie, bo pewna osoba nie może przyjść - uśmiechnęłam się
do niego głupio.
- Czyli nie masz planów - podsumował
moją wypowiedź.
- Brawo! Masz +10 do inteligencji. -
Wstałam od stołu i włożyłam brudne naczynia do zmywarki.
- Mam dla ciebie propozycję - Louis
stanął za mną i założył mi włosy za ucho. - Co powiesz na małą wycieczkę?
- To zależy gdzie - odparłam, odwracając
się do niego przodem.
- Niespodzianka.
Już od godziny siedziałam w samochodzie,
jadąc nie mam pojęcia gdzie. Po kilku moich natarczywych pytaniach o treści
"gdzie jedziemy?" Louis włączył radio i przestał ze mną rozmawiać.
Nie ukrywam, że cała sytuacja była bardzo dziwna. Zabiera mnie gdzieś,
nie wiadomo po co i na co. Nie lubię takich sytuacji. Na ogół zawsze mam
wszystko pod kontrolą i wszystko wiem, a w tym momencie muszę zaufać
chłopakowi, który albo się ze mną kłóci, albo całuje, albo jest przesadnie
miły.
Wydaje mi się, że relacja między mną a
Lou jest zdrowo pierdolnięta, no ale cóż… Louis jest dla mnie jedną wielką
zagadką. Nie to co Harry. Co prawda Hazz ma jakiś sekret, którego nie chce mi
ujawnić, ale mu się nie dziwię. Przecież zna mnie dość krótko. Mogę z nim
pożartować i jest dobrym kompanem do rozmów. Właściwie to z całej piątki
najlepiej udało mi się poznać Harry'ego i Lou. Trzeba będzie to zmienić, ale
może nie koniecznie teraz.
Jeszcze tylko kilka dni i święta, które
spędzę z Harry'm i jego rodziną. Po cholerę ja się w ogóle zgadzałam. Mogłam
spędzić te święta sama, tak jak ostatnio. Jednak głupio mi było odmówić, a
teraz nie mogę tego odwołać, bo pamiętam jak się cieszył, gdy się zgodziłam.
Będę musiała to przeżyć.
***
Siedzieliśmy na kocu pod drzewem,
wpatrując się w mały strumyk. Plecami opierałam się o klatkę piersiową Lou.
Słońc powoli znikało za horyzontem. Krajobraz był po prostu przepiękny. Aż
ciężko uwierzyć, że takie urokliwe miejsca mogą znajdować się kawałek drogi od
tak zatłoczonego miasta, jakim jest Londyn.
- Dlaczego mnie tu zabrałeś? -
przemieściłam się tak, żeby widzieć twarz chłopaka. Spędziliśmy tu cały dzień,
rozmawiając, jedząc to, co Louis wziął ze sobą, śmiejąc się albo zwyczajnie nic
nie mówiąc.
- Nie wiem. Tak jakoś… - wzruszył
ramionami.
- To może zadam ci inne pytanie. Czemu
napisałeś chłopakom, że dzisiaj nie możesz przyjść?
Ciekawiła mnie jego odpowiedź. Nie
rozumiałam jego zachowania. Jest taki tajemniczy.
- To głupie, ale… - zrobił pauzę, a ja
zachęciłam go gestem, żeby mówił dalej. - Chciałem oderwać się od tego
zabieganego życia w Londynie i spędzić trochę czasu z tobą - drugą część zdania
wypowiedział ledwie słyszalnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie pamiętam
czasów, kiedy ktoś sam z siebie chciał spędzać ze mną czas. Czasy, w których
czułam się chciana i kochana były dla mnie strasznie odległe. W mojej głowie
pojawiły się sceny z mojego dzieciństwa, które wywołały u mnie łzy. Kurde,
ostatnio zaczynam mięknąc…
- Wszystko w porządku? - zapytał Louis z
troską w głosie, wycierając kciukiem łzy z moich policzków.
- Tak. Dziękuję, że wczoraj odwiozłeś
mnie od domu.
- Dziękuję za to, że pozwoliłaś mi
zostać na noc.
- Dziękuję za to, że ze mną zostałeś. -
Po wypowiedzeniu tych słów złączyliśmy nasze usta. Nie był to jakiś zachłanny i
namiętny pocałunek, lecz taki prawdziwy, szczery i pełen nie do końca
rozumianych przez nas uczuć, którymi darzyliśmy siebie nawzajem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że rozdział jest krótki i wyszło mi takie byle co, ale chciałam Wam go dodać jeszcze przed zasiadaniem do śniadań wielkanocnych. A skoro już mowa o Wielkanocy to życzę wam wesołych, spokojnych, udanych świąt, spędzonych w gronie najbliższych, ily ♥
Chciałabym podziękować Wam za wszystkie wyświetlenia i komentarze, które bardzo mnie motywują do dalszego pisania i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem także podzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Przepraszam za wszystkie błędy, które mogły się wkraść.
Do następnego xx