Stałam pod tylnymi drzwiami budynku, czekając na przyjazd
Harry'ego. Zimny wiatr rozwiewał moje ciemne włosy, które zakręciłam specjalnie
na kolację z lokowatym. Na mojej twarzy znajdował się delikatny makijaż,
składający się z tuszu do rzęs i odrobiny czerwonej szminki. Miałam na sobie
czarną, przylegającą sukienkę do połowy ud, rajstopy oraz czarne szpilki. Aby
nie zamarznąć podczas czekania na gołe ramiona narzuciłam płaszcz, również w
kolorze czarnym.
Obok mnie zatrzymało się czarne Audi z przyciemnianymi
szybami. Jedna z szyb się otworzyła, a ja zauważyłam Harry'ego.
- Hej! Wybacz, że musiałaś czekać. Wsiadaj - powiedział
chłopak.
Otworzyłam drzwi i wgramoliłam się do samochodu. Fotele
były pokryte czarną skórą. Wewnątrz było ciepło i bardzo czysto.
- Bardzo zmarzłaś? - W głosie Harry'ego było słychać
troskę.
- No, trochę.
- Jak chcesz, to może przykręcić ogrzewanie -
zaproponował.
- Nie dzięki, jest okej.
Jechaliśmy ulicą, mijając różne firmy, sklepy i budynki
mieszkalne. Co jak co, ale Londyn nocą jest przepiękny. Zastanawiam się, do
jakiej restauracji jedziemy. Mam nadzieję, że z Harry'm już wszystko wporządku.
Żałuję, że nie spotkałam dzisiaj w studiu Louisa. Cały czas nie znam tego
tajemniczego powodu, który przyczynił się nie załamania Hazzy. Już nie
wytrzymam, muszę do zapytać.
- Harry… - Zaczęłam delikatnie, a chłopak na chwilę
spojrzał na mnie, a potem zwrócił wzrok z powrotem na drogę. - Pamiętasz
wczorajszy wieczorem rozmawialiśmy i powiedziałeś mi dlaczego miałeś w klubie…
um… - musiałam zastanowić się nad odpowiednim doborem słów. - Załamanie, ale
dodałeś, że jest coś jeszcze o czym nie chcesz mówić.
- Tak - szepnął niepewnie.
- Czy mógłbyś mi powiedzieć, czym było "to coś"
o czym nie chciałeś opowiadać.
Moje słowa sprawiły, że Harry cały się spiął.
- Oczywiście jeśli nie chcesz mówić, to ja cię do niczego
nie zmuszam - dodałam szybko.
- To skąplikowane…
- Rozumiem, sama robiłam w życiu rzeczy, o których
wolałabym nie wspominać.
W samochodzie zapadła cisza. Dało się słyszeć jedynie
ciche piosenki z radia. Nawet nie zauważyłam, że jest włączone. Przydałoby się
zacząć jakiś nowy temat. Tylko jaki? Myśl Gwen, myśl… Hym… Przecież można
rozmawiać o tylu rzeczach: śpiewanie, muzyka, rodzina, polityka, używki, seks…
Tylko, że na ten moment żaden z tych tematów nie wydawał się odpowiedni. Nawet
seks, o którym można rozmawiać zawsze, w tej sytuacji nie był właściwym
tematem.
- Co robisz w święta? - zapytał nagle chłopak.
- Eee… Jeszcze nie wiem, najprawdopodobniej będę siedzieć
u siebie w domu przed telewizorem.
- A nie pojedziesz do rodziny? Chyba nie chcesz spędzić
świąt sama?
- Od dwóch lat spędzam święta sama, a moja rodzina jest
czymś, o czym wolałabym nie rozmawiać.
- Och… Sorry.
- Nic nie szkodzi - odparłam obojętnie.
- W takim razie może chciałabyś pojechać na święta ze mną
do mojego miasta rodzinnego? Skoro masz siedzieć sama w domu.
Normalnie mnie zatkało, a po policzku spłynęła mi łza. On
właśnie zaproponował mi święta ze sobą i swoją rodziną. Nikt jeszcze mi tego
nie proponował. Od kiedy straciłam kontakt z rodziną święta spędzałam sama.
Mimo, że mieszkam w Londynie od dwóch lat, nie mam tu żadnych przyjaciół ani
nawet znajomych.
- Nie potrzebnie się pośpieszyłem. Wybacz mi to pytanie,
udawajmy, że go nie było - rzucił pośpiesznie Harry.
- Nie, nie. Z ogromną przyjemnością z tobą pojadę.
- Naprawdę?
- Tak - uśmiechnęłam się.
Akurat podjechaliśmy pod restaurację. Chłopak wysiadł,
okrążył samochód i otworzył drzwi od strony pasażera, pomagając mi wysiąść z
pojazdu. Podał kluczyki parkingowemu.
Weszliśmy do dużego budynku. Wewnątrz restauracji było
bardzo elegancko. Ściany zostały pomalowane na kolor kremowy i bordowy, a na
podłodze leżał bordowy, ogromny dywan. Na stolikach przykrytych kremowymi
obrusami znajdowały się kieliszki oraz sztućce. Przy stołach stały obite skórą,
pasujące do wszystkiego krzesła. Po spojrzeniu w górę ujrzałam przepiękny
żyrandol.
Kelner zaprowadził mnie i Harry'ego do naszego stolika,
który znajdował się w kącie i podał nam Menu.
- I jak? Podoba ci się?
- Jest pięknie.
Spojrzałam w kartę dań. O kurde. Ile tu rozmaitych
potraw. Po chwili studiowania karty zdecydowałam się na spaghetti z owocami
morza i lampkę czerwonego wina, a mój towarzysz zamówił sobie lasagne ze
szpinakiem, a do picia białe wino. Kelner odebrał nasze zamówienia i odszedł w
stronę bodajże kuchni.
***
Dopiero po chwili
dotarło do nas, co tak naprawdę się stało. Usłyszawszy dźwięk syren
policyjnych, szybko wybiegliśmy z budynku. Ja razem z fioletowowłosą - Sarą
pobiegłyśmy w pole. Syreny policyjne stawały się coraz głośniejsze z minuty na
minutę. Sara chwyciła moją dłoń i pociągnęła za sobą. Przez dłuższy czas
biegłyśmy przez pole. Nogi miałam całe pokaleczone przez pokrzywy. W ustach mi
zaschło, a z minuty na minutę coraz ciężej mi było oddychać, jednak biegłam
dalej, mimo, że ilość wypitego wcześniej alkoholu mi tego nie ułatwiała. W
pewnym momencie Sara skręciła. Znalazłyśmy się pod małym domkiem z czerwonej
cegły. Moja towarzyszka wyjęła klucze i otworzyła drzwi. Weszłyśmy do środka.
- Usiądź tutaj i
odpocznij - wskazała na stary fotel. - Przyniosę ci coś do picia.
Wykonałam polecenie
dziewczyny. Oddychałam ciężko, a nogi bolały mnie strasznie. Ściągnęłam buty,
rzuciłam je w kąt i zaczęłam masować sobie stopy.
- Proszę - obok mnie pojawiła
się Sara z butelką wody.
- Dzięki - wzięłam od
niej napój i wzięłam duży łyk.
Sara usiadła obok mnie
na fotelu. Jej fioletowe włosy były związane w kucyk.
- Gwen…
Spojrzałam jej w oczy.
Zaczęła się do mnie przysuwać, aż w końcu jej wargi złączyły się z moimi…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
I znowu wam namieszałam na koniec. Krótki, bo krótki, ale ważne, że jest. Co myślicie o rozdziale? Piszcie w komentarzach i przypominam o wzięciu udziału w ankiecie, to dla mnie bardzo ważne.
Przepraszam, że znowu ponad miesiąc nie było rozdziału, ale w szkole nie dają mi spokoju, w dodatku w tym roku muszę zrealizować projekt edukacyjny i mam mnóstwo na głowie.
Postaram się, żeby następny rozdział był szybciej, ale niczego nie obiecuję.
Jeszcze raz chciałabym podziękować tym, którzy ze mną są mimo tej nieregularności dodawania i krótkich rozdziałów. Kocham Was ♥
Przepraszam za wszystkie błędy, które mogły się przypadkiem wkraść. Rozdział nie był sprawdzany.
Fajny rozdział jak zawsze. Nadal tylko nie moge ogarnąć tego pochyloną czczionką ale może niedługo to ogarne. Czekam jak zawsze na next :)
OdpowiedzUsuń@sylwestra
Dopiero co zaczęłam czytać twojego bloga, ale już wiem, że jest genialny <3 czekam na dalszy rozwój wydarzeń
OdpowiedzUsuńŚwietny.. no, ale tą końcówką, to na serio zbiłaś mnie z tropu ;)
OdpowiedzUsuńSłodkie było to zaproszenie od Hazzy.. awww! *.*
Coś czuję, że będzie mega! ^.^
Czekam na next.. życzę weny ;* /@Dreams_my_Life
WTF?! CO TU SIE DZIEJE?!
OdpowiedzUsuńMożesz jaśniej please :)
Mam też kilka pytań:
1.kto to jest ta sara?
2.o co chodzi z nią i Gwen?
3.czy hazz zakochał sie w gwen?
4.co bedzie z louisem?
Dziękuje i jeszcze raz
W
T
F
?
!
!
!
@BlueeeLou
Genialne, koniec mnie pozytywnie zaskoczył ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @luvmyriker