- A może coś takiego? - Harry zagrał na gitarze kolejną
szybką, głupią melodię.
Siedzieliśmy w studiu, próbując stworzyć jakąś piosenkę,
która miała się stać naszym wspólnym przyszłym singlem.
- A co powiesz na to? - zagrałam na pianinie "wlazł
kotek na płotek", uśmiechając się sarkastycznie do loczka.
Moje zachowanie wywołało śmiech pozostałych chłopaków.
Liam siedział na skórzanej kanapie z gitarą w ręku, Zayn zajmował miejsce tuż
obok z notesem i długopisem w ręku. Niall usadowił się na podłodze, naturalnie
ze swoją ukochaną gitarą. Harry cały czas się przemieszczał. Ja zajmowałam
miejsce przy pianinie. Brakowało tylko jednej osoby, żeby skład był kompletny -
Louisa.
- Dobra koniec zabawy, musimy stworzyć kolejny wielki hit
- powiedział Liam.
- Który musi spodobać się wytwórni, bo jeśli nie to nie
ujrzy światła dziennego - sprostowałam.
- Nie możemy tworzyć, bo nie jesteśmy w komplecie - rzekł
blondynek.
Przez kolejne trzy godziny nie robiliśmy absolutnie nic,
ponieważ nigdzie nie było "pana spóźnialskiego". Zamiast pisać
piosenkę opowiadaliśmy kawały, wygłupialiśmy się i gadaliśmy prawie o
wszystkim.
Przejechałam palcami powoli po klawiszach pianina.
Chłopcy poszli już do domu, bo stwierdzili, że nie zamierzają dalej czekać na
Lou, i jak to powiedział Liam "jutro dostanie niezły wpierdol". Ciekawe
czym według chłopców z One Direction (bo patrząc na ich zachowanie, nie mogę
ich nazwać mężczyznami) oznacza niezły wpierdol. Muszę to koniecznie zobaczyć.
Umówiliśmy się, że jutro znowu spotykamy się w studiu z zamiarem zrobienia
czegokolwiek, ale nie wiadomo jak to wyjdzie. Ja postanowiłam, że zostanę
jeszcze trochę i po-komponuję coś dla siebie. Spojrzałam na zegar, który
wskazywał dwudziestą dwadzieścia. Zamknęłam oczy. Zaczęłam grać i śpiewać jedną
z moich ulubionych piosenek.
If I were a boy
Even just for a day
I’d roll outta bed in the morning
And throw on what I wanted then go
Drink beer with the guys
And chase after girls
I’d kick it with who I wated
And I’d never get confronted for it.
Cause they’d stick up for me.
If I were a boy
I think I could understand
How it feels to love a girl
I swear I’d be a better man.
I’d listen to her
Cause I know how it hurts
When you lose the one you wanted
Cause he’s taken you for granted
And everything you had got destroyed
If I were a boy
I would turn off my phone
Tell everyone it’s broken
So they’d think that I was sleepin’ alone
I’d put myself first
And make the rules as I go
Cause I know that she’d be faithful
Waitin’ for me to come home (to come home)
If I were a boy
I think I could understand
How it feels to love a girl
I swear I’d be a better man.
I’d listen to her
Cause I know how it hurts
When you lose the one you wanted
Cause he’s taken you for granted
And everything you had got destroyed
It’s a little too late for you to come back
Say it's just a mistake
Think I’d forgive you like that
If you thought I would wait for you
You thought wrong
But you’re just a boy
You don’t understand
Yeah you don’t understand
How it feels to love a girl someday
You wish you were a better man
You don’t listen to her
You don’t care how it hurts
Until you lose the one you wanted
Cause you’ve taken her for granted
And everything you have got destroyed
But you’re just a boy*
Even just for a day
I’d roll outta bed in the morning
And throw on what I wanted then go
Drink beer with the guys
And chase after girls
I’d kick it with who I wated
And I’d never get confronted for it.
Cause they’d stick up for me.
If I were a boy
I think I could understand
How it feels to love a girl
I swear I’d be a better man.
I’d listen to her
Cause I know how it hurts
When you lose the one you wanted
Cause he’s taken you for granted
And everything you had got destroyed
If I were a boy
I would turn off my phone
Tell everyone it’s broken
So they’d think that I was sleepin’ alone
I’d put myself first
And make the rules as I go
Cause I know that she’d be faithful
Waitin’ for me to come home (to come home)
If I were a boy
I think I could understand
How it feels to love a girl
I swear I’d be a better man.
I’d listen to her
Cause I know how it hurts
When you lose the one you wanted
Cause he’s taken you for granted
And everything you had got destroyed
It’s a little too late for you to come back
Say it's just a mistake
Think I’d forgive you like that
If you thought I would wait for you
You thought wrong
But you’re just a boy
You don’t understand
Yeah you don’t understand
How it feels to love a girl someday
You wish you were a better man
You don’t listen to her
You don’t care how it hurts
Until you lose the one you wanted
Cause you’ve taken her for granted
And everything you have got destroyed
But you’re just a boy*
- Wow. To było niesamowite.
Odwróciłam głowę w kierunku usłyszanego
głosu. Louis stał oparty o futrynę drzwi. Miał na sobie luźne czarne dresy,
szarą koszulkę, na którą narzucił dżinsową kurtkę oraz rozwalające się czarne
vansy. Włosy miał potargane, a jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.
- Długo już tu stoisz?
- Wystarczająco długo, żeby sobie coś
uświadomić - powiedział, poczym zaczął iść w moim kierunku.
- A konkretnie co? - zapytałam.
Co on tu w ogóle robi i gdzie on był
cały dzień? Przez niego nic nie zrobiliśmy, co na pewno nie ucieszy menadżerów.
- To, że niesamowicie grasz i śpiewasz -
usiadł tuż obok mnie.
Popatrzyłam na jego twarz. Gdybym go nie
znała, nigdy nie pomyślałabym, że jest znanym na cały świat piosenkarzem.
Prędzej bezdomnym, patrząc na jego ciuchy i zarost.
- Co tu robisz o tej porze, skoro przez
cały dzień nie raczyłeś się zjawić? Przez ciebie nie zrobiliśmy nic w kierunku
nowej piosenki.
- Nikt wam nie zabronił pracować beze
mnie - rzucił obojętnie.
- Nie, ale chłopaki stwierdzili, że
skoro nie jesteśmy w komplecie…
- Dobra, nie kończ - bezczelnie wszedł
mi w zdanie, co sprawiło, że spojrzałam na niego spode łba, czego nawet nie
zauważył.
- Czemu nie przyszedłeś?
- Bo… Kurwa, nie wiem… Nie musisz tego
wiedzieć.
- Ale chcę.
Nic nie odpowiedział. Stwierdziłam, że
skoro on zamierza mnie ignorować to zrobię to samo.
Wróciłam do grania na pianinie. Mój
towarzysz postanowił, że zrobić to co ja, ale starałam się nie zwracać na niego
uwagi. Im dłużej grałam, tym bardziej zapominałam o obecności chłopaka. Uwielbiam
grać na pianinie. To zawsze mnie uspokajało i pozwalało wszystko przemyśleć.
Pamiętam, że kiedy byłam mała, marzyłam o chłopaku, który będzie wieczorami
siadał ze mną przy instrumencie, grał i śpiewał dla mnie. Niestety życie nie
jest bajką. Co ci z pieniędzy, skoro jesteś sam jak palec? Jak mawiał kiedyś
mój dziadek "pieniądze szczęścia nie dają". Zgadzam się z tym. Co
prawda pieniądze znacznie ułatwiają życie, ale przecież nie kupisz ludzi ani
ich uczyć.
- Gwen…
- Wiesz, że jutro będziesz miał
wpierdol?
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Od chłopaków, za nieprzyjście dzisiaj
- poinformowałam go.
Śmiech chłopaka rozniósł się po całym
pomieszczeniu.
- No co?
- Wiesz jak w ich wykonaniu wygląda
wpierdol? Będziesz tarzać się ze śmiechu, kiedy to zobaczysz.
- Z resztą teraz mogę odpracować moją
nieobecność, siedząc tu teraz z tobą - dodał.
Wzruszyłam ramionami i po raz kolejny
wróciłam do gry, a Louis po raz kolejny zrobił to samo. Kilka razy nasze dłonie
przez przypadek się zderzyły, ale szybko je zabieraliśmy. W pewnym momencie
ziewnęłam.
- Jesteś zmęczona?
- Nie, wiesz. Siedzę tu od rana, a jest
- spojrzałam na zegar wiszący na ścianie - dwudziesta trzecia. Nie mam prawa
czuć zmęczenia - powiedziałam z sarkazmem. - Cholera!
- Co jest? - zareagował na przekleństwo,
które wydobyło się z moich ust.
- Zapomniałam, że nie mam samochodu.
Chłopaki zgarnęli mnie po drodze.
- I co zrobisz?
- Podrzucisz mnie do domu? - zapytałam.
Brak odpowiedzi.
W co on się do kurwy nędzy bawi?!
- Ja nie, to nie. Mogę się przespać
tutaj na kanapie - wstałam i zaczęłam iść w kierunku mebla.
- Zawiozę cię - powiedział szybko.
- To chodźmy.
W tym momencie nie marzę o niczym, tylko
o rzuceniu się na swoje kochane łóżko.
- Ale jeszcze nie teraz. - Spojrzałam na
Lou marszcząc brwi.
- Czemu nie?
- Bo wpadł mi do głowy genialny tekst
piosenki i muszę go zapisać.
- Nie możesz tego zrobić później?
- Nie, bo zapomnę.
Louis chwycił jakąś kartkę oraz długopis
i zaczął coś bazgrolić. Postanowiłam, że póki co położę się na kanapie.
Leżałam, czekając aż chłopak skończy, a moje powieki robiły się coraz cięższe.
***
Otworzyłam oczy w momencie, gdy samochód
zatrzymywał się pod drzwiami wejściowymi.
- Gdzie jestem? - zapytałam sennym
głosem, przeciągając się.
- Jesteśmy pod twoim domem. Zasnęłaś na
kanapie w studiu, więc wziąłem cię na ręce i wsadziłem do swojego samochodu.
Dobrze, że się obudziłaś, bo nie wiem, czy byłbym w stanie zanieść cię na górę.
- Oh, okej, dzięki.
Nadal siedziałam w fotelu przypięta pasami
bezpieczeństwa.
- Czemu nie wysiadasz?
- Co? Nie wiem.
Gdy jestem śpiąca nie kontroluję tego co
mówię i robię, niestety.
- Wejdziesz? - spytałam go, zanim
zdążyłam pomyśleć.
Kiwną powoli głową na znak, że się
zgadza, po czym wjechał na parking. Po chwili staliśmy w windzie, czekając aż
dowiezie nas na odpowiednie piętro.
- Dlaczego chciałaś, żebym wszedł?
- Kiedy jestem zmęczona nie kontroluję
tego, co mówię.
Wyszliśmy z windy na korytarz.
Otworzyłam drzwi. Po przekroczeniu progu od razu skierowałam się do swojej
sypialni. Słyszałam kroki, co oznaczało, że Louis poszedł za mną. Nie
przejmując się gościem, ściągnęłam swoje dzisiejsze ciuchy i rzuciłam je na
podłogę, zostając tylko w staniku i majtkach.
- Wow - szepnął chłopak.
- Co?
- Jesteś taka… Kurwa…
Szybkim krokiem podszedł do mnie i
zaczął namiętnie całować. Na początku byłam zaskoczona, ale później odwzajemniłam
pocałunek. Louis położył dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie do siebie,
za to ja oplotłam jego szyję rękami.
- Sorry - rzucił, kiedy udało mu się ode
mnie oderwać. - Nie powinienem - podrapał się po karku.
- Jest okej - ciągle jeszcze nie
dochodziło do mnie, co działo się jeszcze kilka sekund temu.
- Przepraszam. Nie mogłem się
powstrzymać.
- Naprawdę nic nie szkodzi -
powiedziałam, kładąc się pod ciepłą kołdrę.
Nie wiem dlaczego, ale podobało mi się
to, co zdarzyło się przed chwilą. Oblizałam usta. Spojrzałam na szatyna, który
cały czas stał w tym samym miejscu przygryzając wargę.
- Skoro masz zamiar tu tak stać to
lepiej się rozbierz i kładź obok mnie - słowa wydostały się z moich ust, zanim
zdążyłam pomyśleć.
Louis ściągną swoje ciuchy, zostając w
samych bokserkach. Podszedł do łóżka i położył się obok mnie.
- Dobranoc - wyszeptałam ziewając.
- Dobranoc.
*"If I were a boy" Beyonce
________________________________________________________
W końcu mamy kolejny rozdział! Co myślicie? Jak widzicie relacje Lou i Gwen są strasznie popierdolone.
Przypominam o ankiecie i chciałabym prosić, żeby każdy, kto przeczyta ten rozdział zostawił po sobie jakiś komentarz, chociażby ":)" albo "przeczytałam" to dla mnie na prawdę wiele znaczy.
Do następnego :)
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWow! Lou mnie mega zaskakuje! ;) Rozdział świetny, jak zawsze z resztą <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i życze weny ^.^ /@Dreams_my_Life
Genialny
OdpowiedzUsuńNaprawde jesteś w tym dobra...
Czekam na następny (mam nadzieje że nie potrwa to długo)
;*
@BlueeeLou
Hohoho Genialny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny xx
czytam, czytam x
OdpowiedzUsuńprzepraszam ze wczesniej nie komentowalam <3
genialny rozdzial ;)
czekam na nastepny ;*
/@justin_ma_swag