niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 5 "Chodź ze mną zatańczyć."

- Clarissa jak miło cię widzieć - powiedziałam sarkastycznie z wielkim sztucznym uśmiechem na twarzy.
Wystarczyło spojrzeć na nią choćby na sekundę, a już było wiadomo, że jest wkurzona. Swoje farbowane blond włosy spięła w wysoki kok. Twarz jak zwykle pokryła toną makijażu. Miała na sobie granatową spódnicę do kolan, białą koszulę, na którą założyła kremowy sweter i granatowe buty na wysokich obcasach.
Szczerze jej nienawidzę. Owszem jest dobrą menedżerką, dzięki niej się wybiłam, ale to nie zmienia faktu, że jest najbardziej irytującą kobietą na świecie. Cały czas mnie poucza i mówi co mam robić, a czego nie. A przecież nie jest moją matką. Sama nie ma dzieci, ani męża, ani nawet chłopaka i pewnie dlatego odreagowuje swoje nieudane życie prywatne na mnie. Muszę poszukać jej faceta. Koniecznie. W końcu ma ponad trzy dychy na karku.
- Nie popisuj się - powiedziała oschle. - Twoje zachowanie jest niedopuszczalne. Przecież wyraźnie poinformowaliśmy was o której godzinie macie się tu zjawić. Pomyśl w jakiej sytuacji nas stawiacie. Musieliśmy wymyślić reszcie jakąś wymówkę, dlaczego was nie ma.
- Akurat wymyślanie różnych rzeczy bardzo dobrze wam wychodzi, więc nie widzę problemu - odburknęłam z kpiną.
- Na zbyt wiele sobie pozwalasz młoda damo - odezwał się mężczyzna, stojący przy Clarissie.
Zakładam, że to menedżer chłopaków. Był ubrany w jeansy i błękitną koszulę oraz czarne, skórzane buty. Jego włosy były krótko ścięte, a na twarzy widniał kilkudniowy zarost. Patrząc na niego, podejrzewam, że ma około czterdziestu lat. Od samego początku nie żywiłam do niego sympatii.
- Nie z tobą rozmawiam typie - rzuciłam wrogo.
Mężczyzna spojrzał na mnie spode łba. Kim on niby jest, żeby zwracać mi uwagę. Przecież nie jest moim menedżerem. Niech pilnuje swoich "podopiecznych", a nie przyczepia się do mnie.
- Gwen! - wrzasnęła już widocznie zirytowana Clarissa.
- Zluzuj stringi - kobieta kipiała ze wściekłości. Zrobiła się cała czerwona na twarzy.
- Gwen!
- Tak mam na imię - zatrzepotałam rzęsami.
- Nie mam już do ciebie siły. Jutro o dziewiątej masz się stawić w studiu. Nie będziemy teraz rozmawiać i tak już nie jesteś potrzebna na tym wywiadzie. A tylko spróbuj się spóźnić - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Przez całe zajście Louis stał z boku, ledwo dając radę powstrzymać śmiech.
- A ty - menedżer chłopaka spojrzał na niego. - Skoro tak bardzo lubisz swoją nową koleżankę pojawisz się jutro rano w studiu razem z nią. Możesz już iść.
- Spoko - Lou powiedział obojętnie, wkładający ręce do kieszeni spodni.
- A i jeszcze jedno. Pozbawiłeś się swojej solówki w jednej z nowych piosenek - dodał mężczyzna, odwrócił się na pięcie i razem z Clarissą ruszyli w głąb długiego korytarza.
Louis słysząc słowa menażera, pobiegł za nim nawet na mnie nie spoglądając. Stwierdziłam, że nie mam zamiaru zostać w tym radiu i udałam się do wyjścia.
Za drzwiami czekało mnie niemiłe zaskoczenie. Na parkingu zebrał się dziki tłum paparazzi. Jak ja ich nienawidzę. Wtrącają się w życie prywatne i wypisują same głupoty. Potrafią opowiadać tylko o rzeczach, które zrobimy źle, ośmieszymy się albo upijemy w klubie, lub wymyślać związki, a gdy zrobimy coś dobrego to słychać, kurwa, świerszcze. No i oczywiście, kiedy oskarżą nas niesłusznie to nigdy później nie przeproszą.
Jakimś cudem udało mi się wyminąć tych debili z fleszami i przepchać do swojego samochodu. Wsiadłam szybko do niego i odjechałam z tego przeklętego parkingu. Do końca nie wiedziałam, gdzie zamierzam się udać. Zawsze mogę zwyczajnie pojeździć samochodem po Londynie bez żadnego celu. Podążając zatłoczonymi ulicami rozmyślałam o Lou. Ciekawe jak wróci do domu… A z resztą w radiu jest reszta chłopaków i na pewno zabierze się z którymś z nich. Szczerze to chciałaby spędzić z nim dzisiejszy wieczór… Polubiłam go i spędzanie z nim czasu. Boże o czym ja myślę?! To do mnie nie podobne. Przecież ja nikogo nie lubię. Nigdy nie przeszkadzała mi samotność i dążyłam to tego, by być sama i się do nikogo nie przywiązywać. Nie po moich wcześniejszych doświadczeniach. Nie rozumiem co się ze mną stało. Dlaczego nagle zaczynam się zmieniać? Mam wrażenie, że ta współpraca nie wyjdzie mi na dobre, ale w tym, tak samo jak w wielu innych przypadkach nie mam nic do gadania. Mimo wszystko można powiedzieć, że polubiłam chłopaków. Co prawda spędziłam z nimi wszystkimi jeden wieczór, ale wydają się sympatyczni. Liam jest bardzo przyjazny, Niall wesoły, Harry ma dziwne poczucie humoru, jednak potrafi być zabawny na swój sposób, Zayn trochę skryty, a Louis… No cóż… Louis jest specyficzny. Budzi we mnie wiele sprzecznych emocji.
***
Zatrzymałam samochód na tyłach małego klubu na peryferiach Londynu. Stwierdziłam, że trochę zabawy pozwoli mi oczyścić umysł i się trochę wyluzować. Weszłam do budynku tylnymi drzwiami. Czasem dobrze jest znać właściciela takich miejsc. A najlepsze, że żadni fotoreporterzy nie mają tu wstępu. Uśmiechnęłam się do posiwiałego mężczyzny i wymieniłam się z nim uściskiem dłoni.
- Miło cię widzieć Gwen. Baw się dobrze - posłał mi uśmiech.
Weszłam na główną salę. Od razu uderzył mnie zapach alkoholu i potu ludzi tańczących na parkiecie. W pomieszczeniu dudniła głośna muzyka, puszczana przez DJ'a. Podeszłam do lady i zamówiłam piwo. Nie mogę wypić za dużo, bo jutro rano mam to pierdolone spotkanie z Clarissą. Swoją drogą zastanawiam się co mi zrobi, poza zmniejszeniem kasy, którą dostaję od wytwórni muzycznej. Dawno nie widziałam jej tak wkurzonej. Nie rozumiem czemu tak bardzo się pruje o to głupie spóźnienie na wywiad. Robiłam gorsze rzeczy.
Moje rozmyślania przerwała czyjaś dłoń, położona nagle na moim ramieniu. Momentalnie podniosłam wzrok, w celu zidentyfikowania osobnika, który naruszył moją przestrzeń osobistą.
- Harry?!
Chłopak stał za mną. Śmierdział wódką. Guziki jego koszuli były rozpięte. Widać, że się nieźle nawalił. Ciekawe co on tu robi.
- Kłaniam się pięknej pani - wybełkotał i spróbował się ukłonić, ale zachwiał się na nogach. Dobrze, że w porę go przytrzymałam.
- Jesteś nawalony.
- I co z tego? Chodź ze mną zatańczyć.
Brytyjczyk chwiejnym krokiem ruszył w stronę parkietu. Podniosłam się z taboretu, który zajmowałam i poszłam za nim. Jeszcze tego brakuje, żeby się na kogoś wywalił. Nie spodziewałam się, że go tu spotkam, że spotkam tu kogokolwiek. To mało znany klub i nie spotkałam się z tym, żeby ktoś sławny tu przychodził.
Stanęłam naprzeciwko chłopaka, gdy w sali rozbrzmiał jakiś wolny kawałek. Z jednej strony cieszyłam się z tego, bo będzie mniejsze prawdopodobieństwo tego, że Harry się wypierdzieli, ale z drugiej strony tańczenie z nim wolnego, kiedy jest nawalony nie wróży nic dobrego. Słabo go znam i nie wiem do czego jest zdolny po pijaku. Loczek położył swoje dłonie na moich biodrach. Powstrzymałam się od chęci zrzucenia ich i zarzuciłam ręce na szyje chłopaka. Kołysaliśmy się do wolnej melodii. Nasze ciała stykały się ze sobą. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio tańczyłam z kimś w taki sposób. Nie wiem co sprawiło, że robię to, co właśnie robię. Harry oparł swoją brodę na moim ramieniu, przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej. Po chwili usłyszałam pociągnięcie nosem i poczułam coś mokrego na ramieniu, na którym chłopak opierał głowę. Czyżby płakał?

- Hazz, co się dzieje?

------------------------------------------------------------------------------------------------

Na początku chciałabym Was przeprosić, że przez prawie miesiąc nie było rozdziału. Nie miałam za bardzo czasu, a kiedy już siadałam, żeby coś napisać to nie miałam weny. Obiecuję, że następny rozdział będzie szybciej i jeszcze raz Was przepraszam.
Co myślicie o tym rozdziale? Podoba Wam się?
Ostatnio mam wrażenie, że każdy kolejny rozdział jest coraz gorszy.
Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoją opinią w komentarzach.
Do następnego :)

7 komentarzy:

  1. Gwen zakochana(?) w Lou? O.O
    Hazza smutny... co się dzieje? :'(
    Nie mogę się doczekać kolejnego :P
    @Natalie14798

    OdpowiedzUsuń
  2. . Świetny! Dziewczyno! Aah , ......po prostu czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny rozdział <3 Bardzo podoba mi się postać jaką jest Gwen ;**
    Już czekam na kolejny rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. PER-FECT...musisz mi pomuc w moim blogu bo mojego nikt bie czyta i nie komentuje...po za tym kocham ten rozdział...i co się stało harry'emu???

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu fap time cały czas!
    djcprvwpcudnxogbnjwoh ♥
    TAKIE RUCHABLE ŻE JA PIERDOLE *----*
    Z niecierpliwością czekam na nexta.
    Pozdr. @luvmyriker :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział już czekam na kolejny <3
    A w międzyczasie zapraszam do mnie na opowiadanie kryminalne http://givemelovemw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeeju to jest świetne skarbie ;) naprawdę przyjemnie się czyta,prędko dodawaj następny bo jestem cholernie ciekawa co się wydarzy dalej i szkoda troszkę że taki krótki rozdział :( ale to nic bo i tak cię kocham i doceniam wysiłek włożony w opowiadanie <3 Efekty wspaniałe ! /@Victoria_potato

    OdpowiedzUsuń