- Clarissa
jak miło cię widzieć - powiedziałam sarkastycznie z wielkim sztucznym uśmiechem
na twarzy.
Wystarczyło
spojrzeć na nią choćby na sekundę, a już było wiadomo, że jest wkurzona. Swoje
farbowane blond włosy spięła w wysoki kok. Twarz jak zwykle pokryła toną
makijażu. Miała na sobie granatową spódnicę do kolan, białą koszulę, na którą
założyła kremowy sweter i granatowe buty na wysokich obcasach.
Szczerze jej
nienawidzę. Owszem jest dobrą menedżerką, dzięki niej się wybiłam, ale to nie
zmienia faktu, że jest najbardziej irytującą kobietą na świecie. Cały czas mnie
poucza i mówi co mam robić, a czego nie. A przecież nie jest moją matką. Sama
nie ma dzieci, ani męża, ani nawet chłopaka i pewnie dlatego odreagowuje swoje
nieudane życie prywatne na mnie. Muszę poszukać jej faceta. Koniecznie. W końcu
ma ponad trzy dychy na karku.
- Nie popisuj
się - powiedziała oschle. - Twoje zachowanie jest niedopuszczalne. Przecież
wyraźnie poinformowaliśmy was o której godzinie macie się tu zjawić. Pomyśl w
jakiej sytuacji nas stawiacie. Musieliśmy wymyślić reszcie jakąś wymówkę,
dlaczego was nie ma.
- Akurat
wymyślanie różnych rzeczy bardzo dobrze wam wychodzi, więc nie widzę problemu -
odburknęłam z kpiną.
- Na zbyt
wiele sobie pozwalasz młoda damo - odezwał się mężczyzna, stojący przy
Clarissie.
Zakładam, że
to menedżer chłopaków. Był ubrany w jeansy i błękitną koszulę oraz czarne,
skórzane buty. Jego włosy były krótko ścięte, a na twarzy widniał kilkudniowy
zarost. Patrząc na niego, podejrzewam, że ma około czterdziestu lat. Od samego
początku nie żywiłam do niego sympatii.
- Nie z tobą
rozmawiam typie - rzuciłam wrogo.
Mężczyzna
spojrzał na mnie spode łba. Kim on niby jest, żeby zwracać mi uwagę. Przecież
nie jest moim menedżerem. Niech pilnuje swoich "podopiecznych", a nie
przyczepia się do mnie.
- Gwen! -
wrzasnęła już widocznie zirytowana Clarissa.
- Zluzuj
stringi - kobieta kipiała ze wściekłości. Zrobiła się cała czerwona na twarzy.
- Gwen!
- Tak mam na
imię - zatrzepotałam rzęsami.
- Nie mam już
do ciebie siły. Jutro o dziewiątej masz się stawić w studiu. Nie będziemy teraz
rozmawiać i tak już nie jesteś potrzebna na tym wywiadzie. A tylko spróbuj się
spóźnić - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Przez całe
zajście Louis stał z boku, ledwo dając radę powstrzymać śmiech.
- A ty -
menedżer chłopaka spojrzał na niego. - Skoro tak bardzo lubisz swoją nową
koleżankę pojawisz się jutro rano w studiu razem z nią. Możesz już iść.
- Spoko - Lou
powiedział obojętnie, wkładający ręce do kieszeni spodni.
- A i jeszcze
jedno. Pozbawiłeś się swojej solówki w jednej z nowych piosenek - dodał
mężczyzna, odwrócił się na pięcie i razem z Clarissą ruszyli w głąb długiego
korytarza.
Louis słysząc
słowa menażera, pobiegł za nim nawet na mnie nie spoglądając. Stwierdziłam, że
nie mam zamiaru zostać w tym radiu i udałam się do wyjścia.
Za drzwiami
czekało mnie niemiłe zaskoczenie. Na parkingu zebrał się dziki tłum paparazzi.
Jak ja ich nienawidzę. Wtrącają się w życie prywatne i wypisują same głupoty.
Potrafią opowiadać tylko o rzeczach, które zrobimy źle, ośmieszymy się albo
upijemy w klubie, lub wymyślać związki, a gdy zrobimy coś dobrego to słychać,
kurwa, świerszcze. No i oczywiście, kiedy oskarżą nas niesłusznie to nigdy
później nie przeproszą.
Jakimś cudem udało
mi się wyminąć tych debili z fleszami i przepchać do swojego samochodu.
Wsiadłam szybko do niego i odjechałam z tego przeklętego parkingu. Do końca nie
wiedziałam, gdzie zamierzam się udać. Zawsze mogę zwyczajnie pojeździć
samochodem po Londynie bez żadnego celu. Podążając zatłoczonymi ulicami
rozmyślałam o Lou. Ciekawe jak wróci do domu… A z resztą w radiu jest reszta
chłopaków i na pewno zabierze się z którymś z nich. Szczerze to chciałaby
spędzić z nim dzisiejszy wieczór… Polubiłam go i spędzanie z nim czasu. Boże o
czym ja myślę?! To do mnie nie podobne. Przecież ja nikogo nie lubię. Nigdy nie
przeszkadzała mi samotność i dążyłam to tego, by być sama i się do nikogo nie
przywiązywać. Nie po moich wcześniejszych doświadczeniach. Nie rozumiem co się
ze mną stało. Dlaczego nagle zaczynam się zmieniać? Mam wrażenie, że ta
współpraca nie wyjdzie mi na dobre, ale w tym, tak samo jak w wielu innych
przypadkach nie mam nic do gadania. Mimo wszystko można powiedzieć, że polubiłam
chłopaków. Co prawda spędziłam z nimi wszystkimi jeden wieczór, ale wydają się
sympatyczni. Liam jest bardzo przyjazny, Niall wesoły, Harry ma dziwne poczucie
humoru, jednak potrafi być zabawny na swój sposób, Zayn trochę skryty, a Louis…
No cóż… Louis jest specyficzny. Budzi we mnie wiele sprzecznych emocji.
***
Zatrzymałam
samochód na tyłach małego klubu na peryferiach Londynu. Stwierdziłam, że trochę
zabawy pozwoli mi oczyścić umysł i się trochę wyluzować. Weszłam do budynku tylnymi
drzwiami. Czasem dobrze jest znać właściciela takich miejsc. A najlepsze, że
żadni fotoreporterzy nie mają tu wstępu. Uśmiechnęłam się do posiwiałego
mężczyzny i wymieniłam się z nim uściskiem dłoni.
- Miło cię
widzieć Gwen. Baw się dobrze - posłał mi uśmiech.
Weszłam na
główną salę. Od razu uderzył mnie zapach alkoholu i potu ludzi tańczących na
parkiecie. W pomieszczeniu dudniła głośna muzyka, puszczana przez DJ'a.
Podeszłam do lady i zamówiłam piwo. Nie mogę wypić za dużo, bo jutro rano mam
to pierdolone spotkanie z Clarissą. Swoją drogą zastanawiam się co mi zrobi,
poza zmniejszeniem kasy, którą dostaję od wytwórni muzycznej. Dawno nie
widziałam jej tak wkurzonej. Nie rozumiem czemu tak bardzo się pruje o to
głupie spóźnienie na wywiad. Robiłam gorsze rzeczy.
Moje
rozmyślania przerwała czyjaś dłoń, położona nagle na moim ramieniu. Momentalnie
podniosłam wzrok, w celu zidentyfikowania osobnika, który naruszył moją
przestrzeń osobistą.
- Harry?!
Chłopak stał
za mną. Śmierdział wódką. Guziki jego koszuli były rozpięte. Widać, że się
nieźle nawalił. Ciekawe co on tu robi.
- Kłaniam się
pięknej pani - wybełkotał i spróbował się ukłonić, ale zachwiał się na nogach.
Dobrze, że w porę go przytrzymałam.
- Jesteś
nawalony.
- I co z
tego? Chodź ze mną zatańczyć.
Brytyjczyk chwiejnym
krokiem ruszył w stronę parkietu. Podniosłam się z taboretu, który zajmowałam i
poszłam za nim. Jeszcze tego brakuje, żeby się na kogoś wywalił. Nie
spodziewałam się, że go tu spotkam, że spotkam tu kogokolwiek. To mało znany
klub i nie spotkałam się z tym, żeby ktoś sławny tu przychodził.
Stanęłam naprzeciwko
chłopaka, gdy w sali rozbrzmiał jakiś wolny kawałek. Z jednej strony cieszyłam
się z tego, bo będzie mniejsze prawdopodobieństwo tego, że Harry się
wypierdzieli, ale z drugiej strony tańczenie z nim wolnego, kiedy jest nawalony
nie wróży nic dobrego. Słabo go znam i nie wiem do czego jest zdolny po pijaku.
Loczek położył swoje dłonie na moich biodrach. Powstrzymałam się od chęci
zrzucenia ich i zarzuciłam ręce na szyje chłopaka. Kołysaliśmy się do wolnej
melodii. Nasze ciała stykały się ze sobą. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio tańczyłam
z kimś w taki sposób. Nie wiem co sprawiło, że robię to, co właśnie robię. Harry
oparł swoją brodę na moim ramieniu, przyciągając mnie do siebie jeszcze
bardziej. Po chwili usłyszałam pociągnięcie nosem i poczułam coś mokrego na
ramieniu, na którym chłopak opierał głowę. Czyżby płakał?
- Hazz, co
się dzieje?
------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początku chciałabym Was przeprosić, że przez prawie miesiąc nie było rozdziału. Nie miałam za bardzo czasu, a kiedy już siadałam, żeby coś napisać to nie miałam weny. Obiecuję, że następny rozdział będzie szybciej i jeszcze raz Was przepraszam.
Co myślicie o tym rozdziale? Podoba Wam się?
Ostatnio mam wrażenie, że każdy kolejny rozdział jest coraz gorszy.
Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoją opinią w komentarzach.
Do następnego :)
Gwen zakochana(?) w Lou? O.O
OdpowiedzUsuńHazza smutny... co się dzieje? :'(
Nie mogę się doczekać kolejnego :P
@Natalie14798
. Świetny! Dziewczyno! Aah , ......po prostu czekam na next !
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział <3 Bardzo podoba mi się postać jaką jest Gwen ;**
OdpowiedzUsuńJuż czekam na kolejny rozdzialik ;)
PER-FECT...musisz mi pomuc w moim blogu bo mojego nikt bie czyta i nie komentuje...po za tym kocham ten rozdział...i co się stało harry'emu???
OdpowiedzUsuńJezu fap time cały czas!
OdpowiedzUsuńdjcprvwpcudnxogbnjwoh ♥
TAKIE RUCHABLE ŻE JA PIERDOLE *----*
Z niecierpliwością czekam na nexta.
Pozdr. @luvmyriker :3
Super rozdział już czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńA w międzyczasie zapraszam do mnie na opowiadanie kryminalne http://givemelovemw.blogspot.com/
Jeeeju to jest świetne skarbie ;) naprawdę przyjemnie się czyta,prędko dodawaj następny bo jestem cholernie ciekawa co się wydarzy dalej i szkoda troszkę że taki krótki rozdział :( ale to nic bo i tak cię kocham i doceniam wysiłek włożony w opowiadanie <3 Efekty wspaniałe ! /@Victoria_potato
OdpowiedzUsuń